Dawno, dawno temu, kiedy z moją obecną żoną nie byliśmy jeszcze małżeństwem, w beztroskich studenckich latach podróżowaliśmy na rowerach po Europie. Po latach zrodził się w naszych głowach pomysł, aby odbyć podróż sentymentalną i wspólnie z dziećmi pedałować po wsiach i miasteczkach. Wybór padł na Holandię, kraj, który już 18 lat temu sprzyjał rowerzystom.
Największym problemem logistycznym okazał się transport z rowerami do Holandii. Po kilku podejściach do pkp, niezrażeni porażką, szukaliśmy dalej. Problemu nie było w kolejach niemieckich i z Warszawy do granicy niemiecko-holenderskiej dojechaliśmy szczęśliwie.
A później tylko rowery, namiot i my.
Zapraszam wytrwałych do obejrzenia fotorelacji z rowerowych wakacji.
Jerzy Skiba
Witamy w krainie rowerów
W ciągu 2 tygodni pedałowania (łącznie w Holandii spędziliśmy 3 tygodnie) przejechaliśmy 781 km
Zanim wsiedliśmy na rowery, skorzystaliśmy z kolei i pojechaliśmy z Warszawy do Rheine, niemieckiego miasteczka przy granicy z Holandią
Nasz domek w czasie wyprawy
Trasy są bardzo malownicze i najczęściej nie mają kontaktu z drogami samochodowymi
Samoobsługowa przydrożna budka, gdzie można kupić drobne produkty rolne
My zdecydowaliśmy się na słoiczek dżemu
W czasie naszej wycieczki dość często korzystaliśmy z promów. Są bardzo tanie, albo darmowe dla rowerzystów
Nagrodą za pedałowanie była wizyta w lunaparku
Nagrodą za pedałowanie była wizyta w lunaparku
Zachód słońca na campingu w Elburgu
Moje modelki
Elektrownie wiatrowe – bardzo powszechny widok
Ścieżka rowerowa nad samym morzem
Pomarańczowy kraj to i pomarańczowe porosty
Holenderki
Zaskoczyła nas ilość hodowanych owiec
Zachód słońca
Godz. 21:24
Kolejny dzień, naszym celem jest zachodnie wybrzeże Holandii
W lipcu nie kwitną już tulipany, ale udało się znaleźć kwitnące pola frezji.
Kolejna część niebawem.
Może Cię jeszcze zainteresować: